Mistrzowie precyzji: Marcin Nitschke i PKF Polska. Wspólna gra, nowa perspektywa – wywiad z mistrzem.

Data: 24.09.2025
Data publikacji
24.09.2025

 

Snooker i biznes – na pierwszy rzut oka dwa różne światy. A jednak łączy je coś więcej niż tylko rywalizacja. W obu liczy się precyzja, strategiczne myślenie i odporność na presję. Marcin Nitschke – mistrz snookera, który od lat udowadnia, że cierpliwość i chłodna kalkulacja prowadzą do zwycięstw – dziś przenosi te wartości do biznesu jako ambasador PKF Polska. W naszej rozmowie zdradza, jak sport uczy odpowiedzialności, dlaczego jeden milimetr przy stole snookerowym przypomina jeden zapis w umowie i w jaki sposób wspólna gra z PKF otwiera zupełnie nową perspektywę.

1. Marcin, gratulacje! Jakie emocje towarzyszyły Ci w momencie, gdy pojawił się pomysł zostania ambasadorem PKF Polska?
To była mieszanka dumy, radości i takiego pozytywnego zdziwienia. Bo kiedy sportowiec zostaje zaproszony do współpracy przez firmę doradczą z taką renomą jak PKF Polska, to znaczy, że wartości, które reprezentuje przy stole, są zauważalne również poza nim. Pomyślałem: „To może być coś więcej niż współpraca – to może być wspólna droga”.

2. Snooker to gra precyzji i strategii. Czy uważasz, że wartości z tego sportu da się przełożyć na świat biznesu?
Zdecydowanie tak. Snooker to cierpliwość, analiza, planowanie kilku ruchów do przodu – dokładnie jak w biznesie. Każda decyzja ma konsekwencje. W snookerze nie da się improwizować, tak samo w poważnym doradztwie. Tu i tu chodzi o precyzję i odpowiedzialność.

3. Z kim rozmawia się lepiej – z przeciwnikiem przy stole czy z klientem przy stole negocjacyjnym?
śmiech) To zależy, czy mam dzień meczowy! A tak na poważnie – rozmowy przy stole snookerowym bywają bardzo ciche i pełne napięcia. W negocjacjach jest więcej miejsca na słowa, ale napięcie… bywa podobne. Najlepiej rozmawia się z ludźmi, którzy wiedzą, po co przy tym stole siedzą.

4. PKF Polska to firma doradcza z ponad 30-letnią historią. Co, Twoim zdaniem, łączy ich z mistrzem snookera?
PKF Polska i snooker mają ze sobą więcej wspólnego, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Obie strony działają w środowisku, gdzie precyzja, strategia i bezbłędna kalkulacja to podstawa. Mistrz snookera nie wbija bil przypadkiem – każdy ruch to wynik chłodnej analizy, wyczucia ryzyka i przewidywania kilku kroków naprzód. Dokładnie tak samo działa dobra firma doradcza. PKF Polska od 30 lat planuje, analizuje i doradza klientom w taki sposób, by nie tylko rozwiązać bieżące problemy, ale ustawić ich biznes na długofalowy sukces – jak zawodnik, który myśli nie tylko o najbliższym wbiciu, ale o całym brejku. Obie strony cechuje też żelazna dyscyplina, skupienie i odporność psychiczna. Bo ani w doradztwie, ani przy stole snookerowym nie ma miejsca na chaos i improwizację. Tu liczy się opanowanie i umiejętność zimnej kalkulacji pod presją. Co jednak najważniejsze – łączy nas pasja do doskonałości. Tak jak PKF, od lat doskonalę swój warsztat, nieustannie się ucząc, rozwijając i adaptując do nowych wyzwań. Bo mistrzostwo to nie tytuł. To styl życia.

5. Czy jako ambasador PKF chcesz angażować się wyłącznie w działania wizerunkowe, czy może planujecie coś więcej – wspólne inicjatywy, edukację, projekty społeczne?

Wizerunek to tylko początek. Chciałbym, żeby nasza współpraca miała wpływ. Edukacja – zarówno w sporcie, jak i w biznesie – jest mi bardzo bliska. Rozmawiamy o wspólnych projektach, które pokażą młodym ludziom, że zasady fair play, strategia i odpowiedzialność to nie tylko hasła, ale realne kompetencje, i w sporcie, i w życiu.

6. Czym jest dla Ciebie odpowiedzialność – w sporcie, w pracy i w życiu codziennym?
Odpowiedzialność to dla mnie świadomość konsekwencji, tego, że moje decyzje wpływają na innych – nie tylko na wynik meczu, ale też na ludzi, którzy mi zaufali. To słowo, które prowadzi mnie przez wszystkie sfery życia, bo odpowiedzialnym trzeba być zawsze, nie tylko wtedy, gdy ktoś patrzy.

7. Sport zawodowy to ogromna presja. Jak sobie z nią radzisz – i czy podobne napięcie widzisz w pracy z firmami?
Presja to część gry – dosłownie i w przenośni. Z czasem nauczyłem się, że najwięcej daje przygotowanie. Im więcej pracy wykonam przed meczem, tym mniej stresu w trakcie. I to samo widzę w pracy firm – kto działa strategicznie, nie panikuje w kryzysie. Presja nie znika, ale można ją oswoić.

8. Mówi się, że snooker to gra dla dżentelmenów. A co według Ciebie definiuje klasę – w sporcie i w biznesie?
Klasa to szacunek – do siebie, do rywala, do zasad. To umiejętność wygrywania z pokorą i przegrywania z godnością. I to samo dotyczy biznesu. Klasa nie potrzebuje krzyku – widać ją w zachowaniu, w stylu komunikacji, w podejmowaniu decyzji. To coś, co się buduje latami.

9. Na co najbardziej czekasz w tej współpracy z PKF Polska? Co Cię najbardziej ekscytuje?
czekam na wspólne historie – na momenty, w których sport i biznes naprawdę się spotkają. Lubię działania z sensem, takie, które zostawiają coś po sobie. I mam przeczucie, że właśnie takie będą nasze wspólne projekty z PKF.

10. I na koniec: jaką jedną poradę – ze snookera – dałbyś przedsiębiorcy przed ważną decyzją?
zatrzymaj się na chwilę, zanim uderzysz. Przemyśl, co może się wydarzyć po Twoim ruchu. W snookerze nie liczy się tylko to, co trafisz, ale też to, co zostawisz przeciwnikowi. W biznesie – to, co zostawisz po sobie. Decyzje podejmuj z głową i z wizją kilku kroków do przodu.